Życiorys...

z przymrużeniem oka... ;)



Już od małego uwielbiałem dobrze zjesc.. ;)

Dnia 8.07.1985 nastąpił początek mojego Wspaniałego Życia. Przyszedłem na świat wczesnym rankiem o godz 5.17 w szpitalu w Międzylesiu. Jak to podobno orzekły pielęgniarki... "miary bylem słusznej"... 60cm wzrostu , prawie 4 kg... Tak rozpoczął sie okres mojego dzieciństwa - przypadający na lata tak niechlubnego systemu politycznego - który wkrótce jak sie okazało miał upaść. Pierwsze lata życie mijały mi na zdobywaniu podstawowych umiejętności przedstawiciela gatunku ludzkiego... uczyłem sie chodzic.. mówić.. biegać... jesc (co raz więcej..;) Już we wczesnym dzieciństwie wykazywałem talent do przedmiotów technicznych... moja ulubiona lekturą w wieku 4 lat były.. skrupulatnie zbierane przez mojego Tatę... czasopisma z serii "Młody Technik". Pominę fakt iż w tym wieku tzw... "czytanie" było ograniczone do przeglądanie co ciekawszych.. i bardziej kolorowych obrazków. Warto nadmienić iż w roku 1989... gdy Ja zajmowałem sie kolorowymi obrazkami w gazetach.. na świecie miały miejsce wydarzenia które wywarły olbrzymi wpływ na ówczesną Polskę jak i Europę. "Upadek muru Berlińskiego" - to swoista metafora upadku systemu komunistycznego.... od tego roku Polską naprawde stała sie Państwem Demokratycznym.

W wieku 5 lat zostałem odgórnie przydzielony do grupy trzeciej więzie.... znaczy sie przedszkola nr 3... ;) Mimo początkowej niechęci z mojej strony do uczęszczania w TO miejsce z czasem przełamałem się i rozpocząłem "karierę przedszkolaka". Rozwijałem swoje umiejętności z zakresu nauk społecznych (konflikty z ówcześnie znienawidzoną płcią przeciwną - jak to się pózniej zmieni... ;) jak też nauk ścisłych a zwłaszcza fizyki (co sie stanie gdy rzucimy w kogoś samochodzikiem..?? czy siła naprawdę zależy od masy czy może też od przyśpieszenia... :) Z okresu przedszkolnego pamiętam jeszcze... niechęć do leżakowania (wtedy myślałem jak to wielka strata czasu..) oraz to że póżno nauczyłem sie w porównaniu do rówieśników czytać (gdy... Pani Przedszkolanka... zadawała nam czytankę do przeczytania i pózniej nas z niej odpytywała ja uznawałem za o wiele prostsze nauczenie się jej na pamięć.. )

7 rok życia to początek NOWEJ ERY w moim życiu - rozpocząłem naukę w szkole podstawowej nr 216 im. Klonowego Liścia. Wykazywałem juz od pierwszej klasy duży zapał do nauki głównie przedmiotów ścisłych... Chodz co ciekawe z pierwszej klasówki w swoim życiu z matematyki dostałem 3- i pamiętam że byłem z tego powodu bardzo smutny i rozgoryczony. Obiecałem sobie wtedy że będę bardzo dobrym uczniem jak sie póżniej okazało... dotrzymałem słowa. Rozwijałem swoje umiejętności sportowe na lekcjach wf i pogłębiłem uczucie wiążące mnie z piłką nożną... Okres klas 1-3 minął szybko.. poza Nauką.. pojawiła sie w moim życiu kolejna miłość... mój pierwszy komputer!! ATARI 65 XE ta ośmiobitowa maszyna z którą zetknąłem sie w wieku 8 lat.. była początkiem mojej pasji i zainteresowania informatyką. To właśnie na tym "sprzęcie" grałem w pierwsze gry (wgrywane ówcześnie z kasety magnetofonowej..) i pisałem pierwsze programy w Basicu... to były czasy...

Mamy 1995 rok... to w tymże roku miały miejsce dwa wydarzenia które sporo namieszały w moim wydawałoby się "ustabilizowanym" życiu... Po pierwsze pojawił sie jeszcze jeden Przedstawiciel rodu Zarębów - mój najmłodszy brat Mariusz.. (mam jeszcze jednego brata Michała który jest odemnie o dwa lata młodszy..) a po drugie minął okres nauki gdy jeden nauczyciel był od wszystkiego.. teraz każdy z nich był niejako wyspecjalizowany..:) Pojawiła sie na drodze mojego życia nauczycielka która umiała we mnie zaszczepić miłość do matematyki i umiejętność logicznego czasem wręcz abstrakcyjnego myślenia - przez szacunek i wdzięczność tej Osobie pozwolę sobie przedstawić tę nauczycielkę z imienia i nazwiska.. była to Pani Joanna Cisowska.. Tak mijały mi lata 4,5,6,7 klasy rozwijałem swoje umiejętności z zakresu matematyki, fizyki a także informatyki. Myslę że warto nadmienić iż w 4 klasie Szkoły Podstawowej stałem sie napastnikiem piłkarskiego klubu "PKS - Radość" i rozpocząłem prawdziwe czasem bardzo ciężkie treningi które sprawiały mi naprawde dużo radości i satysfakcji.

Klasa 8... wtedy tak naprawdę każdy "młody człowiek" podejmował pierwszą życiową decyzję - wybór szkoły średniej. Ponieważ komputer klasy PC (Pentium 233MMX to był wtedy sprzet...) który dostałem 2 lata wcześniej był dla mnie czymś co pochłaniało blisko 90 % mojeg wolnego czasu postanowiłem pójść do Technikum Elektronicznego o specjalności Sieci i Systemy Operacyjne.. Założenie swoje zrealizowałem, egzamin wstępny nie był dla mnie zbyt dużą przeszkoda.... i tak oto w roku 2000 w wieku 15 lat skończyłem Szkołę Podstawową i rozpocząłem naukę w Szkole Średniej. Technikum Nukleoniczne.. to moja szkoła - niegdyś bardzo elitarna kształcąca kadrę dla instytutu Atomowego w pobliskim Świerku.. za mojej kadencji (nie mniej elitarna - przynajmniej nam uczniom się tak wydawało...;) ściśle techniczna - kształcąca w nas umiejętności związane z szeroko pojętym zjawiskiem przepływu prądu w różnych ciałach.. krócej rzecz ujmując Elektroniką.. Gdybym chciał opisać wszystko co mnie spotkało w tym jak to wielu mówi najwspanialszym okresie życia... czasie szkoły średniej.. napisałbym grubo ponad kilkanaście stron.. Wspomnę tylko o paru zdarzeniach, sytuacjach, osobach... Po pierwsze klasa do której trafiłem ówczesna I B... składała sie tylko i wyłącznie z 30 przedstawicieli płci powszechnie uważanej za tą mniej piękną... miało to wiele minusów ale co warte jest podkreślenia także i wiele plusów.. Patrząc wstecz na te pięć lat.. mogę śmiało powiedzieć że nie zamieniłbym tej klasy na żadną inną.. "klimat" wewnątrz (zwłaszcza klasa 5..) był niesamowity wręcz nie do opisania.... to trzeba poprostu przeżyc...:) Zawdzięczamy to także naszemu wychowawcy (Pan Prof.Jerzy Janulewicz)... czowiekowi który powszechnie uznawany był.. za najgorszego nauczyciela w szkole... (słowo "najgorszy" w języku uczniowskiem to śmiało można powiedzieć - synonim słowa najbardziej wymagający...) przekazał nam bardzo dużo wiedzy z zakresu elektroniki... wiedzy którą niejeden z nas okupił nie przespanymi nocami... ale patrząc na to z obecnej perspektywy... stwierdzamy prawie Wszyscy że warto było... :)

Poznałem w tej szkole liczącej sobie blisko 1000 osób.. wielu przyjaciół.. znajomych.. wspaniałych i bardzo interesujących (pod wieloma względami...;) dziewczyn... Rozwiajałem sie zarówno sportowo: nadal ulubiona Piłka Nożna.. ale doszły także biegi przełajowe, szachy, siatkówka.. jak i intelektualnie.. może trochę nieskromnie to zabrzmi ale przez wszystkie lata... szkoły średniej byłem jej najlepszym uczniem... co dawało mi swoisty "Element zaczepienia" w samorządzie szkolnym.. (w którym zostałem przewodniczącym..) jak i w kontaktach nazwijmy to "damsko-męskich"..:) Bardzo szybko zleciało te pięć lat... nauczyłem sie dużo o komputerach i elektronice... po bardzo udanej maturze... obroniłem prace dyplomową... i rozpoczącząłem ostatnią fazę przygotowań do egzaminu na studia... cały czerwiec minął pod znakiem bardzo Ciężkiej pracy... ale opłaciło sie... obecnie jestem studentem - Jednej z najlepszych Uczelni w kraju.. POLITECHNIKI WARSZAWSKIEj...:):):)