PREZES OW SEP
mgr inż. Jerzy Szastałło

Szanowny Kolego!

Dziękuję za zaproszenie na zebranie OW SEP w dniu 09.IX.2003, w którym niestety nie będę mógł uczestniczyć - jestem leżący, choć jeszcze myślący. Chcę tą drogą przedstawić ważny dla naszego środowiska problem, a to w związku z planowanymi na 2004 rok wyborami 54 przedstawicieli Polski do Parlamentu Europejskiego.

Transformacja ustrojowa po 1989 r. charakteryzowała się w mojej pamięci stopniową eliminacją środowiska technicznego z gremiów decydujących o kierunkach przemian.

Na całym świecie przemysł i gospodarka jednoczyły się w coraz większe zespoły, u nas zlikwidowano zjednoczenia przemysłowe, zostawiając poszczególne fabryki na łup ewentualnych nabywców, a nawet dzieląc poszczególne fabryki wedle życzeń nabywców. Jako jeden z działających w Komitecie NOT d/s Polityki Techniczno-Gospodarczej (pod przewodnictwem doc. W. Jurewicza, prof. Jana Kaczmarka, prof. B. Neya...) nie wyobrażaliśmy sobie, że transformacja gospodarcza - prywatyzacja - będzie polegać w istocie na wyzuciu z wszelkich praw tych, którzy w latach 1945-1988 ten dorobek materialny wypracowywali.

NFI nic nie dało zwykłym obywatelom - stworzyło fikcję uwłaszczenia. Formalnie pozwolono nam organizować zjazdy Techników Polskich, tylko że cała “para poszła w gwizdek" a nikt z decydujących liberalnych ekonomistów nie interesował się treścią naszych rad, chociaż formalnie pamiętano przedwojenny dorobek Centralnego Okręgu Przemysłowego budowanego pod kierownictwem inż. Eugeniusza Kwiatkowskiego, ale przecież idee tego człowieka przejęło po wojnie środowisko techniczne , widząc w tym sposób działania dla uprzemysłowienia zacofanego kraju, zniszczonego przez długotrwałą wojnę. Przynależność do partii nie była w NOT zasadniczym kryterium akceptacji uczestników dla wspólnej pracy dla odbudowy i przebudowy kraju. Takim kryterium była jednak chęć pracy, fachowość zawodowa i skuteczność działania w zespole podobnych osób.

Wyniki mobilizowały nas do wysiłków, bo widzieliśmy, że przedwojenne osiągnięcia pod kierownictwem E. Kwiatkowskiego stały się wielokrotnie większe niż przedwojenne; w powojennej odbudowie i rozbudowie przemysłu i gospodarki Komuś jednak zależało, żeby przypiąć nam łatkę organizacji kom unistycznej, nie godnej uczestnictwa w służbie dla kraju. My odbudowaliśmy drogi, mosty, porty, miasta...

Uczyliśmy ludzi pracy. Zelektryfikowaliśmy wieś. Zbudowaliśmy imponującą Energetykę. Zelektryfikowaliśmy w wielkim stopniu koleje w oparciu o krajowy przemysł. Stworzyliśmy nowoczesny na naszą miarę przemysł, który pracował w oparciu o badania własnego zaplecza badawczo-naukowego.

Stworzyliśmy wiele nowych gałęzi przemysłu, którego w Polsce przed wojną nie było, a mimo wszystko stan gospodarki kraju nas nie zadowalał. Wiele z tego jest wspomnieniem, bo bardzo dużo działów zostało zniszczonych w szale destrukcji wyznających zasadę "najlepsza polityka przemysłowa - to brak polityki".

Te słowa usłyszałem w NOT na spotkaniu z ministrem przemysłu Syryjczykiem (niech imię jego będzie zapomniane). Dla wielu z nas było to przekreślenie wszelkiej nadziei. Był to koniec świata narzucony nam przez liberałów wierzących w skuteczność działania niewidzialnej ręki rynku.

Ten list piszę, żeby zaapelować do naszego środowiska, żeby ocknęło się i w wyborach do Parlamentu Unii Europejskiej wybrało delegatów z naszego kręgu, tj. ludzi kompetentnych w dziedzinie techniki i organizacji przemyski, znających języki obce, rozumiejących gospodarkę Unii i przejętych p otrzebami kraju.

Przesyłam Panu tę moją wypowiedź do przemyślenia, prosząc o przekazanie dalej, żeby nasze środowisko mogło się wypowiedzieć.

Z szacunkiem

/-/ Jan Nasiłowski